W skrócie i bez czytania całości:
Chcesz mieć wydajny router VPN o rozmiarach takich, jak RaspberryPi – nie rób tego na RaspberryPi. Zamiast tego wybierz NanoPi R5C z modułem WiFi. Ma dwa wydajne porty ethernet, kartę WiFi z zewnętrzną anteną, wydajny procesor, dobre pasywne chłodzenie.
Raspberry Pi | NanoPi R5C + WiFi |
Wbudowana karta WiFi. Antena wlutowana w płytkę PCB Zasięg WiFi – taki sobe | Karta WiFi podłączona do złącza M.2 Dwie zewnętrzne anteny. Zasięg WiFi – przyzwoity |
Jeden port ethernet | Dwa porty ethernetowe |
Brak wsparcia AES-NI. Bez tego OpenVPN działa powoli. | Sprzętowe wsparcie dla AES (AES-NI) Ogromna różnica przy VPN! |
Brak eMMC! Konieczność bootowania z kardy SD | Posiada eMMC. Można bootować z eMMC lub karty SD |
Raspberry Pi sprawdza się świetnie jako edukacyjna płytka hobbystyczna, ale w roli routera VPN szybko okazuje się wąskim gardłem: brak sprzętowego szyfrowania i ograniczona przepustowość potrafią mocno zdusić przepustowość łącza. W artykule pokażemy, jakie urządzenia poradzą sobie z VPN-em znacznie lepiej i bez kompromisów.
Moc obliczeniowa i szyfrowanie.
Nawet Raspberry Pi 4, które na pierwszy rzut oka oferuje solidne cztery rdzenie Cortex-A72 @ 1,5 GHz, nie ma dedykowanego silnika AES-NI ani sprzętowego akceleratora IPsec. Przy szyfrowaniu OpenVPN lub WireGuard ruch gigabitowy spada często do 150-250 Mb/s, a w miarę rosnącego obciążenia procesor wchodzi w thermal throttling, dodatkowo obniżając przepustowość. Nowsze Pi 5 z rdzeniami Cortex-A76 i instrukcjami kryptograficznymi poprawia sytuację, ale wciąż zostaje daleko w tyle za energooszczędnymi, pasywnie chłodzonymi Atomami czy dedykowanymi routerami z off-loadem szyfrowania.
Kto używał RaspberryPi jako router wie, że urządzenie się grzeje jak diabli, a to powoduje odczuwalne opóźnienia. Jeśli jeszcze nasze urządzenie działa jako lokalny serwer DHCP lub DNS praca staje się uciążliwa.
Dlaczego VPN-y są szczególnie wrażliwe?
Szyfrowanie ≈ 100 % CPU. W małej obudowie z pasywnym chłodzeniem łatwo kumuluje się ciepło. Po kilku minutach transferu Pi przekracza 80 °C. Rozpoczyna się kaskada throttlingowa: zbicie częstotliwości taktowania procesowa → dłuższy czas szyfrowania → więcej ciepła → kolejne zbicie częstotliwości → urządzenie zawiesza się na kilkanaście sekund.
Poradzić może obniżenie napięcia (undervolt) w config.txt
oraz delikatny underclock (np. 1,3 GHz) – mniej ciepła kosztem już i tak skromnej wydajności.
Thermal throttling to mechanizm ochronny procesora: gdy rdzenie przekroczą zadaną temperaturę graniczną, układ obniża taktowanie (a czasem i napięcie), żeby nie dopuścić do przegrzania i fizycznego uszkodzenia krzemu. Skutek uboczny to natychmiastowy spadek wydajności.
Jeśli VPN ma obsługiwać więcej niż jedno-dwa połączenia na pełnej prędkości łącza, lepiej od razu sięgnąć po urządzenie z wbudowanym akceleratorem kryptograficznym – unikniesz zarówno throttlingu, jak i związanej z nim loterii wydajności.
Architektura sieciowa – jeden interfejs to za mało.
Płytka ma tylko jeden port Gigabit Ethernet (po PCIe 1 Gb/s) i brak wbudowanego drugiego NIC-a do wydzielenia sieci WAN/LAN, więc użytkownicy muszą ratować się donglami USB–Ethernet. To nie tylko ogranicza przepustowość i dodaje opóźnienia na magistrali USB, lecz także komplikuje izolację VLAN-ów i sprzętowe QoS. Brak sprzętowego NAT-u, port-switchingu i obsługi PoE oznacza konieczność dokładania kolejnych urządzeń, co szybko niweluje początkową „taniość” całej konstrukcji.
Niezawodność i ciągłość pracy.
Raspberry Pi korzysta z karty micro-SD jako głównego nośnika, a te przy intensywnym logowaniu i swapie zużywają się zdecydowanie szybciej niż eMMC czy SSD w sprzęcie klasy routerowej. Dodatkowa temperatura generowana przez nieustanne szyfrowanie i niewielki zapas mocy zasilacza potrafią prowadzić do niestabilności lub niekontrolowanych restartów – ryzykowne.
Co zamiat Raspberry?
NanoPi R5C – małe, ~6-cm urządzenie, które z miejsca rozwiązuje trzy największe bolączki Raspberry Pi w roli routera VPN. Po pierwsze, bazuje na Rockchipie RK3568 (A55 @ 2 GHz) z wbudowanym silnikiem kryptograficznym obsługującym AES-128/192/256, SHA-2 i RSA/ECC, więc szyfrowanie nie zjada całego CPU tak jak na Pi bez AES-NI. Po drugie, ma dwa natywne porty 2.5 GbE (Realtek RTL8125BG) przetestowane do ~2.3 Gb/s. Po trzecie, startuje z wlutowanego eMMC (8–32 GB) i przychodzi z FriendlyWrt 22.03 (zainstalowanym oprogramowaniem bazującym na OpenWRT).
Uwaga. Dostępna jest także wersja z zainstalowaną kartą sieciową WiFi, jednak oferowane przez producenta urządzenie ma niepoprawnie zainstalowane sterowniki i karta bezprzewodowa nie działa.
Zamiast tego można skorzystać z poprawionej wersji dostępnej w sklepie internetowym Darkvana – zainstalowano oprogramowanie OpenWRT oraz przywrócono działanie WiFi.
Jeśli więc potrzebujesz taniego, energooszczędnego pudełka, które realnie udźwignie ruch szyfrowany, NanoPi R5C jest znacznie lepszym kandydatem niż Raspberry Pi.